Schodów ciąg dalszy...
Jeśli dalej będę robił schody w takim tempie to może przed mrozami zdążę... ;)
Ciężko pogodzić pracę i wykańczanie domku.
Dobrze, że chociaż majster od łazienek już kończy.
Jeśli dalej będę robił schody w takim tempie to może przed mrozami zdążę... ;)
Ciężko pogodzić pracę i wykańczanie domku.
Dobrze, że chociaż majster od łazienek już kończy.
Sobota po południu a mnie jak zwykle się przypomniało, że brakuje mi pewnej rzeczy pomocnej w układaniu schodów wejściowych. No więc czymś trzeba zagęścić schody bo inaczej dzień zmarnowany. Parę desek i gwoździ i zrobiłem swoją zagęszczarkę :)))
Grunt, że się przydała....
Prace w łazienkach nabierają tempa. Po tym jak zobaczyłem je tydzień temu miałem trochę obaw. Dziś jest już coraz lepiej...
Dziś w planach były prace związane z przygotowaniem podjazdu do garażu. W ostatniej chwili przypomniało mi się, że woda z dachu musi gdzieś odpływać. Szybkie zakupy i tylko szkoda było przekopywać tak fajnie utwardzonego już podjazdu... szpadel sobie nie poradził. Musiałem użyć kilofa!!! Ledwo wróciłem z budowy w taki upał...
Cześć. Za namową małżonki delikatnie zmieniła się koncepcja schodów... miało być tak mniej więcej...
A po weekendzie wyszło w końcu tak. Szkoda , że musiałem wszystko rozebrać... no ale człowiek uczy się na błędach a jeszcze rok temu nie miałem pojęcia o budowaniu czegokolwiek. Na pewno są tu jakieś błędy. Ale za to satysfakcja z własnej pracy ogromna ;)
Oczywiście nie są jeszcze skończone. W przyszły weekend kupię resztę materiałów i pochwalę się efektem końcowym.