Ręce opadają...
Witajcie. Chcę się podzielić z Wami pewną przygodą. Niedawno widzieliśmy jak na sąsiedniej wsi ekipa robiła ogrodzenie z bloczków. Podjechałem do nich, pogadałem i ok. Umówiliśmy ich do nas. Nie było w planach na ten rok ogrodzenia. Brak kasy i brak czasu, żeby robić to samemu. No ale skoro cena robocizny okazała się akceptowalna to postanowiłem zamówić materiał i ciach. Jedziemy. Aż tu nagle żona wysyła mi zdjęcia jak ekipa przygotowała fundament pod to ogrodzenie:
Wykop na pół szpadla i beton na 2cm. JPRDLE. Ręce mi opadły.
Dzwonię do gościa a on krzyczy na mnie, żebym go nie uczył roboty. Że grobowce murował na takich "fundamentach" i było ok. Mówię mu, że chyba Faraonowi a on dalej z ryjem na mnie. Tego było za wiele. Pa pa i ekipa na szczaw.
Chcąc nie chcąc musimy się już za to wziąść i zrobić to jak należy.
Jutro wpada grucha z betonem...